piątek, 27 grudnia 2019

Sweter bez zapięcia

       Święta minęły, zimy prawdziwej jak nie było, tak nie ma. Chociaż pierwsze zwiastuny są już na horyzoncie. Trochę ochłodziło się i z lekka czasami postraszy deszcz ze śniegiem. W sumie, to pierwszy raz dzisiaj ubrałam coś cieplejszego pod szyję i zastanawiam się, czy jeszcze będą potrzebne w tym sezonie czapki i rękawice ;)). Mi taka aura zupełnie nie przeszkadza. Nie mogę jednak słuchać, jak cały czas w kółko w serwisach informacyjnych narzekają na brak śniegu. Jak śnieg jest to źle, jak nie ma to też źle. Pada źle, nie pada też niedobrze, i tak w kółko. Zastanawiam się, czy w ogóle jest sens. aż tak rozwodzić się nad warunkami atmosferycznymi. Przecież i tak nie mamy na nie większego wpływu. 

     Bez względu na pogodę ciepły sweter zawsze się przyda, więc  moja szafa powiększyła się o kolejny ciepły ciuszek. Sweter zrobiłam z mieszanki wełny z akrylem. Z racji tego, że jest to mieszanka pół na pół, to sweterek ma dosyć dobre parametry grzewcze. Całość robiłam na drutach nr 4, fałszywym ściegiem angielskim. Tylko plisy i podkrój szyi zrobiłam ściągaczem. Sweterek jest rozpinany, ale bez ... guzików. Stwierdziłam, że z guzikami wyglądałby bardzo staromodnie. Zastosowany ścieg sprawił, że sweterek jest gruby wizualnie i mięsisty, a to niestety bardzo pogrubia sylwetkę, dlatego zrezygnowałam z guzików. Dzianina fajnie wygląda bez żadnego zapięcia, ostatecznie można ja spiąć ozdobną szpilką albo agrafką.

    Fałszywy ścieg angielski przerabia się bardzo prosto i szybko, ale jest to dosyć włóczkożerny ścieg.  Lubię go, bo nadaje wyrobom mięsistości i sztywności. 


Włóczka ma bardzo ładny perłowy kolor.

czwartek, 19 grudnia 2019

Poduszki w świąteczne wzory

    Poduszkowe gwiazdki tak mnie urzekły, że uszyłam jeszcze dwie do kolekcji. Kształt jest tak wdzięczny, że już obmyślam, z jakich materiałów uszyję następne poduchy. Dla równowagi uszyłam też tradycyjne  poszewki w świąteczne wzory. 

   Gwiazdki uszyte są z najmniejszego szablonu - bazy, który odpowiednio powiększałam do uszycia poduszek w większych rozmiarach, prezentowanych w poprzednim poście. Średnica poduszek wynosi 20 cm, więc nie są to raczej poduchy do tradycyjnego użytkowania, tylko do ozdoby lub do przytulania. Poszewki w choinkowe wzory  uszyłam w tradycyjny sposób, w tradycyjnym kształcie, tak dla równowagi. Z tyłu zapinane są na dwa guziczki pościelowe. Komplet poduszek w świąteczne wzory i kształty wprowadził mnie już w świąteczny nastrój :)).
    
   Życzę wszystkim Gościom mojego bloga wspaniałych i radosnych świąt :)).

     

Gwiazdki uszyte są z zielonej bawełny.


Świąteczne poduchy.

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Poduszki w kształcie gwiazdy

    Zrobiłam sobie zapas materiałów w świąteczne wzory. Ileż to ja miałam na nie pomysłów! A potem jakby wena mi siadła. Przekładałam je z miejsca na miejsce, w końcu wyciągnęłam je na wierzch, żeby były na widoku. I tak żaden pomysł nawet nie musnął mojej wyobraźni, do czasu wizyty w markecie. Zobaczyłam tam poduszki w kształcie gwiazdy, które bardzo mi się spodobały. Poduszki były z innego materiału, po 20 zł. W sumie niedrogo, ale otrzeźwiła mnie myśl, że w domu mam składy materiałów, a uszycie takiej poduszki to bardzo prosta sprawa. Chwilę walczyłam z sobą i z żalem odłożyłam puchatą  gwiazdę. 
   Po przyjściu do domu znalazłam szablon w Internecie i powiększyłam go do odpowiednich wymiarów. Potem zszyłam wszystkie krawędzie szwem francuskim, zostawiając jedno ramię gwiazdy nie zszyte, jako otwór do włożenia wypełnienia. Do wypełnienia poduszek użyłam kulki silikonowej. Muszę przyznać, że ta praca była szybka i przyjemna. Szablon gwiazdy dostępny jest w Internecie, ale jest to rozmiar mały, na kartkę papieru A4, ewentualnie dwie do sklejenia. Ja potrzebowałam większego szablonu, więc powiększyłam sobie go do potrzebnej wielkości. Z początku myśl o powiększaniu szablonu zniechęciła mnie, ale szybko zdałam sobie sprawę, że można to zrobić bardzo szybko i łatwo. Wystarczy odmierzyć na każdym wierzchołku gwiazdy odpowiednią ilość centymetrów, np. 5 lub 10 i pociągnąć linię prostą do przeciwległego miejsca styku ramion gwiazdy  i przedłużyć o taką samą ilość centymetrów. Trzeba zrobić to samo z każdym wierzchołkiem gwiazdy a potem wyrysować z nowych punktów większy szablon. Większe gwiazdy mają w najszerszym miejscu 48 cm, a mniejsze 38 cm.
    Święta tuż, tuż, a jak święta, to obowiązkowo pierniczki. Upiekłam już i polukrowałam. Czekają schowane w puszce, a są tak pyszne, że nie jestem pewna czy do świat wytrzymają ;). Tym razem nie piekłam z przepisu, który podawałam w tym poście, bo nie miałam czasu wcześniej, a te pierniczki muszą leżakować parę tygodni. Upiekłam je z receptury, którą znalazłam na tym blogu. Pierniczki są zupełnie inne od tych, które zawsze piekłam, ale nie mniej smaczne. Przede wszystkim są od razu miękkie.


Poduszki na razie uszyłam cztery. Mam w planach dalsze :)).


Pierniczki upieczone, na razie schowane w puszce, ale jak długo wytrzymają? Trudno się oprzeć takim słodkościom. 


sobota, 9 listopada 2019

Poncho z resztek

   Za oknem coraz chłodniej, dlatego z wielką przyjemnością złapałam za druty i wydziergałam poncho. Przyjemność była w robieniu jak i macaniu cieplutkich wełnianych włóczek, które zostały mi po innych projektach. 
   Ponczo to dwa kawałki dzianiny zszyte razem. Dłuższy bok ma nieco ponad 90 cm, a krótszy 55 cm. Po zrobieniu obu prostokątów, należy przyłożyć krótszy bok do dłuższego i zszyć, podobnie postępujemy z drugim końcem robótki. I to cała filozofia tego projektu. Dekolt wykończyłam szydełkiem, półsłupkami. Całość robiłam a drutach nr 4, pojedynczym ściegiem ryżowym. Zużyłam ok 40 dag włóczek w różnych kolorach. 
   Dzianinka jest bardzo ciepła, można ją nosić na kilka sposobów. Najważniejsze jest jednak to, że resztki zostały zagospodarowane i zajmują mniej miejsca w szafie ;).


Poncho można nosić w ten sposób, że z przodu i tyłu jest krócej,a przy rękawach dłuższe boki. 


Można też nosić w tradycyjny sposób, krótko na bokach, długi róg z przodu. Poncho dobrze wygląda też z paskiem przewiązanym w talii.


   A to jesienna niespodzianka. Bergenia zakwitła drugi raz jesienią :)).

poniedziałek, 21 października 2019

Kocyk z kwadratów babuni

   Kocyk z kwadratów babuni robiłam blisko rok, oczywiście z mniejszymi lub większymi przerwami, w tak zwanym międzyczasie. Kolorowe niteczki bawełny najbardziej mnie nęciły w ciemne, pochmurne dni. Wtedy łapałam za szydełko, i rozjaśniałam sobie szare niebo, własnie tymi kolorowymi moteczkami. 
    Teraz trochę szczegółów technicznych. Pled powstał z 260 kwadracików, co jak obliczyłam kosztowało mnie około 12 dni pracy po 8 godzin dziennie. No i teraz niech mi ktoś powie, że rękodzieło ma być tanie. Nie może być tanie, bo to długie minuty i godziny spędzone nad jakimś projektem. Kto chciałby siedzieć prawie pół miesiąca i zarobić tyle co za dniówkę albo dwie? Pewnie nikt. Nie liczyłam, ile zużyłam bawełny, ale cały koc waży 1,300 kg, więc kto chce może sobie to łatwo obliczyć. Najwięcej zużyłam koloru białego. Wszystkie kwadraty i wykończenie robiłam szydełkiem nr 3,5.
   Robienie kocyka bardzo mi się dłużyło, pomimo tego, że kolorowe kwadraty przerabiałam z prawdziwa przyjemnością. Jednak najgorsze było chowanie nieskończonych ilości nitek. Nie spodziewałam się, że zajmie mi to tyle czasu. Efekt końcowy wynagradza jednak trudy tworzenia :)).


Wzór na pled zaczerpnęłam z książki Melody Griffiths Narzuty, serwety, szale na szydełku.



Kwadraty to róże i stokrotki, powyżej prawa strona.


Lewa strona kocyka.


   Pled w całej okazałości, jego wymiary to 170 cm x 120 cm.

wtorek, 20 sierpnia 2019

Las w słoiku

   Oprócz szydełkowania, robótek na drutach, szycia i innych robótek, moja miłością są rośliny. Nie wyobrażam sobie bez nich życia. W moim domu zapełniają każdą wolną przestrzeń. Większość dostępnych w kwiaciarniach roślin przeszła przez moje ręce. Niektórym wyszło to na dobre, a innym niekoniecznie 😉. Niektóre umarły śmiercią naturalną, albo wyrosły pod sufit i nie było dla nich miejsca. W każdym bądź razie, zawsze szukam pretekstu do postawienia nowego okazu 😉. 
   I tym razem padło na las w słoiku. Spodobał mi się ten sposób eksponowania roślinności. W dodatku jak się okazało w teorii i w praktyce, rośliny w takim naczyniu są prawie samoobsługowe. Wystarczy je tylko podlać raz na jakiś czas i podziwiać. Oczywiście w przypadku otwartego naczynia, bo rośliny w zamkniętym obiegu podlewamy tylko raz na początku. 
    Mój las rośnie w słoiku, chyba 5 litrowym. Wybrałam rośliny zielone: paproć i fikusa pnącego o drobnych liściach. Jako drenażu użyłam keramzytu i kruszywa, środek wyłożyłam ziemią. Na wierzch położyłam to co miałam, kamyki i muszelki. Efekt jest przyjemny, o czym świadczą zachwyty moich gości. Koszt przedsięwzięcia w sumie nieduży, pod warunkiem, że dysponujemy akurat wolnym naczyniem, roślinami i podłożem. Tak wyeksponowane rośliny mogą być ozdobą w dowolnym miejscu, musi być tylko wystarczająca ilość światła.
   Robótkowo też się dzieje. Kończę już kocyk z kwadracików babuni. Zostało mi tylko wykończenie i pochowanie nitek. Mam nadzieję ,że w następnym poście uda mi się go zaprezentować.


Las jest młodziutki, ciekawa jestem, jaki będzie efekt kiedy urośnie :)).

poniedziałek, 29 lipca 2019

Długa spódnica z czterech falban.

  Kawałek zielonej kory przeleżał trochę zanim doczekał się swojego debiutu. Miałam kilka planów wobec tej zielonej kratki. Najpierw miała zostać uszyta bluzka, potem sukienka, aż któregoś dnia zadecydowałam, że uszyję spódnicę. 
   Na spódnicę zużyłam całe dwa metry materiału, który pocięłam na pasy o szerokości 33cm, 2 x 27 cm i ostatni pas 15 cm. Każda falbana jest dłuższa o 0, 5 metra od poprzedniej. Spódnica jest bardzo szeroka . W pasie wszyłam gumkę, dodatkowo dodałam sznurek, dla efektu wizualnego ale i wygody. Dzięki temu zabiegowi można łatwo dopasować spódnicę. Dodałam podszewkę, bo materiał jest dosyć prześwitujący, a mi nie podobają się takie sylwetkowe cienie widoczne na odzieży. Materiał obrzuciłam overlockiem. Spódnica sięga do kostek. 
   Spódnica jest bardzo wygodna, spodobała mi się taka długość i mam ochotę na więcej. Materiały mam, ale czy starczy czasu na uszycie? Wydawałoby się, że taką prostą spódnicę szyje się szybko, ale obrzucić tyle metrów materiału a potem to wszystko pozszywać też zajmuje trochę czasu.


   

czwartek, 11 lipca 2019

Bluzka z bawełny na szydełku

   Ta piękna mieszanka bawełny z wiskozą, z której zrobiłam bluzkę, urzekła mnie w sklepie swoim pięknym niebieskim kolorem. Dodatek wiskozy daje efekt połysku, ale raczej tylko w motku, bo w gotowym wyrobie, aż tak tego nie widać. Miałam dylemat co wybrać, szydełko czy druty? Wybrałam szydełko i teraz myślę, że wybór drutów dałby lepszy efekt.
   Bluzkę zrobiłam prostym ściegiem z samych słupków, a na dole przodu, tyłu i rękawów dałam wzór ażurowy. Dekolt wykończyłam małymi pikotkami. Rękawy w bluzeczce mają długość 3/4. Tak chciałam, ale też była to wyższa konieczność, bo na więcej ... nie starczyło włóczki. Okazało się, że pół kilo Sonatki na bluzkę dla mnie to za mało, a grubasem nie jestem. Dziwne, bo innych włóczek zawsze wystarcza na taki prosty sweterek a nawet zostaje. W sumie to w jednym moteczku jest dosyć sporo nitki, bo prawie 300 metrów. Sweterek robiłam szydełkiem nr 3.
   Teraz mam ambitny plan zrobienia kocyka z kwadratów babuni, ale kto wie co mi najpierw w ręce i oczy wpadnie? 😉


Przód i tył bluzeczki jest taki sam. Z przodu zrobiłam głębszy dekolt.


Ażurowy wzór z przodu i tyłu zrobiłam trzy pasy, a na rękawach jeden.

poniedziałek, 1 lipca 2019

Spódnica z falbaną

   Spódnica  powstała jako produkt "odpadowy" po uszyciu spódnicy maxi z trzech falban dla córki. Z dwóch metrów materiału wyszły właśnie te dwie spódnice. Córcia swoją już zabrała i nie zdążyłam jej nawet musnąć aparatem, ale została druga, która dzisiaj prezentuję. 
    Jak wspomniałam z dwóch metrów materiału, chyba jakaś żorżeta, wyszły mi dwie spódnice. Nie zostało ani skrawka materiału, wszystko zostało wykorzystane. Takie uszytki bardzo lubię, bo nic się nie marnuje. Całość jest uszyta w najprostszy z możliwych sposobów. Zszyłam dwa prostokąty, dodałam podszewkę i wszyłam gumkę. Dół wykończyłam falbaną z reszty materiału. Brzegi materiałów wykończyłam na overlocku. Napisałam wcześniej, że materiał, to chyba jakaś żorżeta ... Pamiętam czasy, kiedy na krajce materiału  (dla niewtajemniczonych na brzegu) zawarta była informacja na temat włókien użytych w danym materiale. A teraz? Nie ma nic, zdarza się, że sprzedawca w sklepie też nie jest w stanie podać tych ważnych informacji. 
    

Wzór materiału, to takie ciapaje w kolorze różowym, białym, czarnym i zielonym.

  Uszyłam też komplet z dzianiny w żółtoszare paski. Spódniczka i bluzka mogą być noszone osobno lub razem. Dzianina jest cienka, taka trykotowa. Bluzka uszyta na oko, "wykrój" odrysowałam metoda chałupniczą od starej bluzki. Spódnica uszyta jest z prostokąta, w pasie wszyta jest gumka. 


Paski na zdjęciu słabo widać. Manekin jest bardzo chudziutki, więc musiałam trochę bluzkę i spódnicę upiąć do tyłu. 

    Pisząc ten post czekam na zapowiadaną zmianę pogody i ochłodzenie. Mój organizm jest zdecydowanie chłodolubny. Nie znoszę upałów. Jestem pełna zachwytu dla róż, których mam sporo w ogródku. Nie straszne im ani mrozy, ani upały. Zawsze rosną i cieszą oczy pięknymi kwiatami. Dla mnie to zdecydowany numer jeden na mojej liście kwiatów. Musiało jednak upłynąć trochę czasu, zanim doceniłam  piękno i zalety tych kwiatów.

    

Na zdjęciu powyżej jest róża, którą wyhodowałam z małej gałązki. Musiałam czekać trzy sezony, żeby zakwitła. Nie mam pojęcia co to jest za odmiana. Może ktoś ma taką i podpowie mi? Ta róża kwitnie tylko raz w czerwcu. Ma dosyć silny, ładny zapach. 


Piękna różowa odmiana róży, ale bez zapachu. Cieszy tylko oko ;)).


Czerwona piękność, też bez zapachu.


Na koniec róża, której nie doceniłam. To roślina, którą przejęłam od Mamy. Po odpowiednim przycięciu odwdzięczyła się obfitym kwitnięciem. Ma piękne lekko różowe kwiaty i delikatny zapach. 
   Tym różanym akcentem kończę post i czekam na deszcz i normalną temperaturę ;)).

niedziela, 9 czerwca 2019

Saszetka na drobiazgi

     Coraz bliżej lato, więc i czasu mniej na robótki. Szkoda siedzieć w domu, kiedy jest tak przyjemnie ciepło i dzień taki długi. Ostatnio trochę zaniedbałam moje rękodzieło, co nie znaczy, że nic nie produkuję. 
   Uszyłam sobie saszetkę do torby, którą ostatnio  prezentowałam w tym poście . Torba nie ma kieszonek i drobne rzeczy jak np. klucze poniewierały się na dnie. Teraz saszetka utrzyma je w jednym miejscu i łatwiej będzie je znaleźć. Woreczek uszyłam ze starych jeansów, podszyłam podszewką z takiego samego materiału, jak torbę. Nie chciało mi się wszywać zamka, więc wymyśliłam zapięcie na duży guzik. Pomysł już wypróbowałam i spełnia całkowicie moje oczekiwania. Bez problemu znajduję teraz w mojej przepastnej torbie wszystkie drobne przedmioty.
    Dzianina też jest na warsztacie. Kończę bluzeczkę z bawełny. Został mi tylko jeden rękaw. Mam nadzieję, że na dniach ją wykończę i zaprezentuję. Czekają też kwadraciki babuni, no ale wszystkiego na raz nie da się zrobić. Człowiek by chciał, ale nie da rady. Czekam na wolne, wtedy będę mogła więcej czasu poświęcić na moje hobby.


Na woreczek zużyłam kawałek nogawki ze spodni.


Podszewkę uszyłam trochę luźniejszą, żeby nie ciągnęła wierzchu.


Takie zapięcie dobrze się sprawdza, tylko worek musi być odpowiednio długi. 

piątek, 10 maja 2019

koszyczek ze sznurka bawełnianego

  Wyrobiłam ostatnie motki sznurka, te gratisy, o których pisałam dwa posty niżej. Koszyczek zrobiłam w jeden wieczór, jednym okiem patrząc na jakiś film. Całość wykonałam półsłupkami, szydełkiem nr 7. Wyszedł całkiem fajny pojemnik do przechowywania różnych przydasi, albo orzechów, jak u mnie. 
   Jak już pisałam wcześniej, sznurek jest bardzo wdzięcznym materiałem do wyrobu różnych rzeczy. Uważam, że jest świetny jako materiał na torby, dywany i pojemniki. Innych rzeczy jeszcze nie próbowałam. Na pewno wrócę jeszcze do niego, ale może za jakiś czas, bo czekają na mnie jeszcze inne projekty. W tym, te które zaczęłam i nie dokończyłam. Tak sobie postanowiłam, że nie będę zaczynała dziesięciu rzeczy na raz, tylko skupię się na tym co mam akurat  na warsztacie. Ciekawa jestem czy mi się uda? 
    Poniżej dwa zdjęcia mojego koszyczka, jeden w zbliżeniu. Na taki koszyczek potrzeba ok. 100 metrów sznurka.


Koszyczek jest sztywny i trzyma formę, nawet jak nie jest wypełniony.


Zaletą takiego pojemnika jest to, że można go uprać, a kiedy jest niepotrzebny, złożyć i schować w szafie.

niedziela, 5 maja 2019

Dywanik ze sznurka

   Sznurek to bardzo wdzięczny materiał do wykonywania wszelkiego rodzaju toreb, dywanów, koszyczków, itp. Torbę już zrobiłam, teraz przyszedł czas na dywanik. Zrobiłam go z niecałych 3 motków sznurka bawełnianego o grubości 3 mm. I jak dla mnie jest to idealna grubość na takie małe dywaniki i chodniczki. Wzór jest bardzo prosty, same słupki i łańcuszki, oraz pikotki przy wykończeniu brzegów dywanika. Użyłam szydełka nr 7. Z tej ilości sznurka wyszedł dywanik o średnicy 75 cm. Końcówki sznurka zszywałam igłą, w zasadzie miejsca łączenia nitek w ogóle nie widać. 


Kolor sznurka jest bardzo naturalny, coś pomiędzy jasnym brązem, a beżem, wymieszanym z szarością. Tak jakoś mi się skojarzyło 😉.


Docelowo dywanik powędruje do łazienki. Zastanawiam się teraz nad większą wersją dywanu.

wtorek, 9 kwietnia 2019

Torba z jeansu i resztek materiału.

  Skończyłam wreszcie torbę, którą zaczęłam szyć późnym latem. Zamarzyła mi się taka patchworkowa torba z jeansu i niebiesko-popielatej kraty. Materiał w całości z odzysku, ze starej spódnicy, którą uszyłam sobie jako nastolatka i znoszonych spodni. Więc było to baaardzo dawno temu ;) Mowa oczywiście tylko o spódnicy ;). Klamry przy pasku też są przechodzone. Tak długo leżały, że nawet nie pamiętam już  w jakiej rzeczy je użytkowałam.
   Torba uszyta jest z kwadratów, w środek włożyłam ocieplinę, podszewkę i całość przepikowałam wzdłuż brzegów zszycia oraz dodatkowo po skosach kwadratów. Wszyłam zamek, bo nie lubię otwartych toreb. Miałam mały problem z wykończeniem góry, bo moja maszyna nie chciała szyć takiej grubej warstwy materiału. Zdecydowałam, że podszyję brzeg (maszynowo) takim samym materiałem jak podszewka, a potem ręcznie podszyję do podszewki. Okazało się, że to dobry pomysł, bo całość wygląda estetycznie. Brzeg torby na górze przestebnowałam. Paski zamykające klamry też musiałam szyć ręcznie, gdyż warstwa kilkakrotnie złożonego jeansu okazała się za gruba dla maszyny. Szwy  po bokach torby zamaskowałam pasem materiału z jeansu, który pociągnęłam przez dno  do drugiego końca. Ten zabieg usztywnił też trochę torbę. 
   Natrudziłam się nieco przy tej torbie. Zszywanie kwadracików i pikowanie to pikuś. Najgorsze było kombinowanie jak ją estetycznie wykończyć. Najważniejsze, że udało mi się to wszystko tak opracować, że jestem zadowolona z efektu.
   

Torba w całej okazałości ;)). 


Lubię takie resztkowce, ale sporo jest przy nich zabawy.


Zamek zabezpiecza zawartość przed przypadkowym wypadnięciem zawartości.


Starałam się, aby podszewka była dopasowana do całości.

  W przerwach pomiędzy kolejnym pracami dalej dziergam kwadraciki, mam już ich ok 200. Może do lata się wyrobię :))). 

sobota, 23 marca 2019

Torba ze sznurka

  Bawełniany sznurek to bardzo wdzięczny materiał do tworzenia przeróżnych rzeczy, począwszy od dywaników, po torby i pufy i wszelkiego rodzaju pojemniki, koszyki, itp. Kiedy zamawiałam swój pierwszy sznurek byłam pełna obaw czy ten materiał spełni moje oczekiwania. Zastanawiałam się czy zamówiona ilość sznurka wystarczy na mój projekt. Szybko okazało się, że moje obawy były na wyrost, a sznurek to bardzo wdzięczne i ciekawe tworzywo do rękodzielniczych pomysłów.
  Torbę zrobiłam ze sznurka w kolorze starego złota, szydełkiem nr 10. Całość robiłam półsłupkami. Torba jest lekka i sztywna. Jedynym problemem jest brak zapięcia, ale w planie mam wykonanie podszewki z opcją wiązania na górze. Przynajmniej ja takich otwartych koszyków i toreb nie lubię, bo zawsze to okazja dla kieszonkowca. Zużyłam 2 motki sznurka, każdy po 100 metrów, więc razem  wyszło 200 metrów. 
  Mam jeszcze 3 motki cieńszego sznurka w trochę jaśniejszym odcieniu, docelowo miał powstać dywanik do łazienki, ale teraz zastanawiam się nad kolejną torbą. Sznurek oczarował mnie i na pewno do niego jeszcze powrócę. Wspaniałą zaletą wyrobów ze sznurka jest to, że bardzo szybko powstają. Ja swoją torbę zrobiłam w jedno popołudnie. 


Kolor torby zależy od padającego światła.


Dzięki złotej nitce torba wspaniale mieni się pod wpływem światła.

Sznurek kupiłam w pasmanterii MILA , oprócz zamówienia dostałam niespodziankę - gratis 2 motki sznurka w ciekawych kolorach.

  

sobota, 9 marca 2019

Stary haft

  Jakiś czas temu robiłam porządki w swoich skarbach włóczkowych i materiałowych i natrafiłam na stary haft, który zrobiłam z 20 lat temu, kiedy moje dzieci były jeszcze małe. Nie wiem co autor miał na myśli skwapliwie wyszywając te krzyżyki. Może miała z tego powstać jakaś poduszka, albo worek? Nie pamiętam już. W każdym bądź razie żal mi wyrzucać tych myszek, czuję do nich sentyment, ale z drugiej strony nie mam pojęcia co z  nimi zrobić. Zastanawiałam się nad wkomponowaniem haftu  w poduszkę. Z drugiej strony kanwa jest już mocno postrzępiona, a hafty za blisko brzegu. Może uszyję z tego jakiś worek na przydasie? Mam nadzieję, że nie będę nad tym rozmyślała kolejne 20 lat ;)).


Myszka Miki na sportowo :))).

wtorek, 12 lutego 2019

Bawełniany sweterek z reglanowym rękawem

  Uwielbiam wszystkie odcienie zielonego, a także w połączeniu z innymi kolorami. Kiedyś kupiłam  bawełnę z przepływem kolorów, które układają się w pasy różnej szerokości. Zieleń przeplata się z różnymi odcieniami szarości i beżu, a gdzieniegdzie wplata się nitka żółci wpadającej już w jasno zielony. Kolory włóczki zachwyciły mnie od razu, ale odleżały parę lat, zanim zdecydowała się, co z niej zrobię. 
  Najpierw miał to być sweterek rozpinany, ale ostatecznie zdecydowałam, że będzie to klasyczny pulower z reglanowymi rękawami. Sweterek robiłam na drutach nr 3,5 od dołu. Wszystkie elementy zszywałam. Zużyłam ok 450 dag włóczki. Włóczka sama w sobie jest tak efektowna, że nie zdecydowałam się na wymyślne wzory. Całość jest robiona oczkami prawymi z wąskimi pasami oczek lewych. Rękawy gładkie robione ściegiem pończoszniczym. Ściągacze i dekolt wykończyłam ściegiem francuskim. 
  Bardzo przyjemnie robiło mi się z tej bawełny, chociaż nie przepadam za robieniem dzianiny bawełnianej na drutach. Jednak tym razem byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Sweterek bardzo mi się spodobał i na pewno będzie należał do gatunku moich ulubionych. 


Kolorowe pasy na rękawach układają się losowo, bo tak lubię i jest ciekawiej.


Pasy oczek lewych ułożyły się  w większości na popielatym odcieniu, na zdjęciu słabo to widać.

piątek, 11 stycznia 2019

Prosta chusta na szydełku

  Zrobiłam kolejną chustę prostym szydełkowym wzorem. Zużyłam jeden motek, ok. 500 metrów nitki. Włóczka to chiński akryl, który w trakcie pracy nie za bardzo mi się podobał, ale po upraniu fajnie zmiękł i zrobił się bardziej szlachetniejszy, ba nawet czasami wygląda jak prawdziwa wełna. I to jest na duży plus dla tej włóczki. Minusem są drobne kłaczki, które uwalniają się w trakcie roboty i tendencje do plątania i zbijania się. Chusta jest bardzo ciepła, co jak na akryl bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
  Kolory włóczki nie przechodzą tak płynnie jeden w drugi, jak u innych producentów, ale ma to też swój urok. Chustę zrobiłam bardzo szybko, bo użyłam szydełka nr 5, wzór też nie jest skomplikowany, same słupki podwójnie nawijane przeplatane okienkami. Mam jeszcze sporo włóczek nadających się na chusty, więc niewykluczone, że takowe jeszcze powstaną 😉. 
  Na skończenie czeka jeszcze sweterek z bawełny, bawełniane kwadraciki i kwadraciki z akrylu. Stale powtarzam sobie, że muszę najpierw dokończyć to co zaczęłam, ale co zrobić, kiedy w głowie tyle pomysłów? 


Chusta jest średnich rozmiarów, wystarczy, żeby owinąć ją wokół szyi lub zarzucić na ramiona.


Boki chusty  wykończyłam pikotkami.
  Pozdrawiam wszystkich serdecznie, u mnie jest piękna zimowa pogoda, śniegu sporo, a dzisiaj było nawet słoneczko. Akcesoria zimowe są więc jak najbardziej na czasie 😄.

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Błyszczący sweterek

  Sweterek zrobiłam z akrylu pod dźwięczną nazwą kocurek z błyskiem, na drutach nr 3,5. Nie lubię akrylowych włóczek z serii kotków, ale tym razem skusiłam się, bo włóczka z dodatkiem metalicznej nitki wydała mi się nie tylko elegancka, ale i tak jakby szlachetniejsza. W każdym bądź razie jest na pewno bardzo wydajna, bo na sweterek zużyłam tylko dwa motki i troszeczkę trzeciego.

  Włóczka ma piękny granatowy kolor,  a  metaliczna nitka w jasnoniebieskim kolorze cudownie mieni się, a właściwie skrzy się jak tysiące gwiazdek na ciemnym niebie. Efekt wizualny jest piękny, czego niestety nie uchwyciłam na zdjęciach. Sweterek zrobiłam prostym wzorem, ściągacze 1 na 1. Na ściągacze nie zmieniałam drutów, całość robiłam cały czas drutami nr 3,5, a dekolt drutami na żyłce. Tył jest nieco przedłużany, dodatkowo po bokach zostawiłam dwa pęknięcia, co też dosyć fajnie wygląda i modeluje sylwetkę. Poza tym dzięki tym zabiegom dzianina nie wygląda zbyt cukierkowo z tym błyskiem 😉. Rękawy trochę modelowałam. 

   Z reszty włóczki zaplanowałam zrobić kopertówkę, byłby fajny komplecik. Jednak nie wiem czy nie wpadnie mi jeszcze do głowy jakiś inny pomysł. Tym razem jednak wypróbuję raczej szydełko. Robienie na drutach z tak ciemnej włóczki prostym wzorem było dla mnie zbyt monotonne.
    
  

Niecierpliwa dziewiarka nie zaczekała, aż sweterek wyschnie i  zrobiła zdjęcia wilgotnej dzianinie, pewnie stąd to załamanie na przodzie 😉. No ale cóż zrobić, trzeba łapać dobre światło w ciągu dnia.


Nieco przedłużony tył sweterka i pęknięcie z boku szwu wykończone wzorem ściągaczowym.