poniedziałek, 29 lipca 2019

Długa spódnica z czterech falban.

  Kawałek zielonej kory przeleżał trochę zanim doczekał się swojego debiutu. Miałam kilka planów wobec tej zielonej kratki. Najpierw miała zostać uszyta bluzka, potem sukienka, aż któregoś dnia zadecydowałam, że uszyję spódnicę. 
   Na spódnicę zużyłam całe dwa metry materiału, który pocięłam na pasy o szerokości 33cm, 2 x 27 cm i ostatni pas 15 cm. Każda falbana jest dłuższa o 0, 5 metra od poprzedniej. Spódnica jest bardzo szeroka . W pasie wszyłam gumkę, dodatkowo dodałam sznurek, dla efektu wizualnego ale i wygody. Dzięki temu zabiegowi można łatwo dopasować spódnicę. Dodałam podszewkę, bo materiał jest dosyć prześwitujący, a mi nie podobają się takie sylwetkowe cienie widoczne na odzieży. Materiał obrzuciłam overlockiem. Spódnica sięga do kostek. 
   Spódnica jest bardzo wygodna, spodobała mi się taka długość i mam ochotę na więcej. Materiały mam, ale czy starczy czasu na uszycie? Wydawałoby się, że taką prostą spódnicę szyje się szybko, ale obrzucić tyle metrów materiału a potem to wszystko pozszywać też zajmuje trochę czasu.


   

czwartek, 11 lipca 2019

Bluzka z bawełny na szydełku

   Ta piękna mieszanka bawełny z wiskozą, z której zrobiłam bluzkę, urzekła mnie w sklepie swoim pięknym niebieskim kolorem. Dodatek wiskozy daje efekt połysku, ale raczej tylko w motku, bo w gotowym wyrobie, aż tak tego nie widać. Miałam dylemat co wybrać, szydełko czy druty? Wybrałam szydełko i teraz myślę, że wybór drutów dałby lepszy efekt.
   Bluzkę zrobiłam prostym ściegiem z samych słupków, a na dole przodu, tyłu i rękawów dałam wzór ażurowy. Dekolt wykończyłam małymi pikotkami. Rękawy w bluzeczce mają długość 3/4. Tak chciałam, ale też była to wyższa konieczność, bo na więcej ... nie starczyło włóczki. Okazało się, że pół kilo Sonatki na bluzkę dla mnie to za mało, a grubasem nie jestem. Dziwne, bo innych włóczek zawsze wystarcza na taki prosty sweterek a nawet zostaje. W sumie to w jednym moteczku jest dosyć sporo nitki, bo prawie 300 metrów. Sweterek robiłam szydełkiem nr 3.
   Teraz mam ambitny plan zrobienia kocyka z kwadratów babuni, ale kto wie co mi najpierw w ręce i oczy wpadnie? 😉


Przód i tył bluzeczki jest taki sam. Z przodu zrobiłam głębszy dekolt.


Ażurowy wzór z przodu i tyłu zrobiłam trzy pasy, a na rękawach jeden.

poniedziałek, 1 lipca 2019

Spódnica z falbaną

   Spódnica  powstała jako produkt "odpadowy" po uszyciu spódnicy maxi z trzech falban dla córki. Z dwóch metrów materiału wyszły właśnie te dwie spódnice. Córcia swoją już zabrała i nie zdążyłam jej nawet musnąć aparatem, ale została druga, która dzisiaj prezentuję. 
    Jak wspomniałam z dwóch metrów materiału, chyba jakaś żorżeta, wyszły mi dwie spódnice. Nie zostało ani skrawka materiału, wszystko zostało wykorzystane. Takie uszytki bardzo lubię, bo nic się nie marnuje. Całość jest uszyta w najprostszy z możliwych sposobów. Zszyłam dwa prostokąty, dodałam podszewkę i wszyłam gumkę. Dół wykończyłam falbaną z reszty materiału. Brzegi materiałów wykończyłam na overlocku. Napisałam wcześniej, że materiał, to chyba jakaś żorżeta ... Pamiętam czasy, kiedy na krajce materiału  (dla niewtajemniczonych na brzegu) zawarta była informacja na temat włókien użytych w danym materiale. A teraz? Nie ma nic, zdarza się, że sprzedawca w sklepie też nie jest w stanie podać tych ważnych informacji. 
    

Wzór materiału, to takie ciapaje w kolorze różowym, białym, czarnym i zielonym.

  Uszyłam też komplet z dzianiny w żółtoszare paski. Spódniczka i bluzka mogą być noszone osobno lub razem. Dzianina jest cienka, taka trykotowa. Bluzka uszyta na oko, "wykrój" odrysowałam metoda chałupniczą od starej bluzki. Spódnica uszyta jest z prostokąta, w pasie wszyta jest gumka. 


Paski na zdjęciu słabo widać. Manekin jest bardzo chudziutki, więc musiałam trochę bluzkę i spódnicę upiąć do tyłu. 

    Pisząc ten post czekam na zapowiadaną zmianę pogody i ochłodzenie. Mój organizm jest zdecydowanie chłodolubny. Nie znoszę upałów. Jestem pełna zachwytu dla róż, których mam sporo w ogródku. Nie straszne im ani mrozy, ani upały. Zawsze rosną i cieszą oczy pięknymi kwiatami. Dla mnie to zdecydowany numer jeden na mojej liście kwiatów. Musiało jednak upłynąć trochę czasu, zanim doceniłam  piękno i zalety tych kwiatów.

    

Na zdjęciu powyżej jest róża, którą wyhodowałam z małej gałązki. Musiałam czekać trzy sezony, żeby zakwitła. Nie mam pojęcia co to jest za odmiana. Może ktoś ma taką i podpowie mi? Ta róża kwitnie tylko raz w czerwcu. Ma dosyć silny, ładny zapach. 


Piękna różowa odmiana róży, ale bez zapachu. Cieszy tylko oko ;)).


Czerwona piękność, też bez zapachu.


Na koniec róża, której nie doceniłam. To roślina, którą przejęłam od Mamy. Po odpowiednim przycięciu odwdzięczyła się obfitym kwitnięciem. Ma piękne lekko różowe kwiaty i delikatny zapach. 
   Tym różanym akcentem kończę post i czekam na deszcz i normalną temperaturę ;)).