poniedziałek, 29 października 2018

Kamizelka z odzysku

   Miałam kończyć kwadraciki babuni z bawełny i resztek akrylu, ale jak to zazwyczaj bywa, w oko wpadła mi stara tunika, którą zrobiłam na szydełku wzorem wachlarzowym. Prezentowałam ją kilka postów wcześniej klik
  Tunika znudziła mi się, więc postanowiłam ją spruć i przerobić na kamizelkę. Miałam obawy czy wystarczy mi włóczki, dokupiłam nawet moteczek tego samego koloru, ale na szczęście wełny ze starych zapasów i sprutej dzianiny wystarczyło, a nawet zostały resztki. Ucieszyłam się, bo kolor niby ten sam, ale wiadomo, że włóczka dokupywana po paru latach ma jednak nieco inny odcień. kamizelkę zrobiłam na drutach nr 3,5 prostym ściegiem pończoszniczym a ściągacze ściegiem francuskim.
   Dzianina jest bardzo ciepła, bo włóczka czterdziestka ma w swoim składzie trochę wełenki. Bardzo lubię dziergać z tej włóczki, bo jest dosyć wydajna i cieplutka, ale tym razem rozczarowałam się podczas prucia. Nitka okropnie się rwała. 


Fason kamizelki jest dosyć luźny, nie opinający. Wiązanie zrobiłam jedynie przy dekolcie, robiłam je razem z pliską wykańczającą. Kolor naturalny, uniwersalny. W sam raz na obecne szarugi, aż mi się nie chce wierzyć, że ma przyjść jeszcze takie dwucyfrowe ocieplenie ;)).