środa, 8 lutego 2023

Kuchenny fartuszek

      Dawno nic nie szyłam, a mam sporo zapasów różnych materiałów. W ubiegłym roku zaczęłam projekt patchworku, ale  z różnych przyczyn leży odrzucony w kąt. Z tym szyciem u mnie jest tak, że muszę mieć natchnienie. Nie ma natchnienia, nie ma szycia. No cóż już tak mam. W przeciwieństwie do dziergania. Zawsze mam pod ręką jakąś robótkę. Wystarczy mi jakiś przebłysk pomysłu i mogę dziergać wszędzie i o każdej porze. Może to wynika z faktu, że przy szyciu jest więcej bałaganu.

    Na razie zaczęłam od małego i szybkiego do uszycia projektu fartucha kuchennego. Podobny fason fartucha uszyłam i prezentowałam kilka postów wstecz. Na uszycie tego prostego fartucha wykorzystałam materiał o długości 80 cm i szerokości 70 cm plus materiał na sznurek. Wykorzystałam resztki i sztukowałam pasek. Po bokach fartucha zrobiłam tuneliki, przez które przeciągnęłam sznurek. Zrobienie wykroju (robiłam od razu na materiale), wykrojenie i zszycie oraz odprasowanie zajęło mi ok. 1 godzinę. Jestem bardzo zadowolona z końcowego efektu, tym bardziej, że materiał ma bardzo przyjemny wzorek.

    Fartuch kuchenny ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Ja należę do tych pierwszych. Doceniłam zalety odzieży ochronnej, bo lubię gotować i piec ciasta. No i nie da się zazwyczaj po tych czynnościach wyglądać świeżo, zawsze coś się przyklei do ubrania. 


Fartuszek ma regulowane sznurki, w zależności od potrzeb. Rozmiar raczej uniwersalny.



Fartuch rozłożony na płasko. Na końcach sznurka warto zawiązać supełki, żeby przypadkowo nie wysunęły się z tunelików. 


poniedziałek, 12 grudnia 2022

Zimowy sweterek

        Zrobiło się zimno i poprószyło nieco śniegiem. Śmiać mi się chce, jak czytam i słucham te wszystkie biadolenia na temat zimy. Tych wszystkich ataków śnieżyc, śniegu po kostki i straszliwych mrozów po - 3, 4 stopnie. Ludzie, którzy to piszą chyba są za młodzi i nie widzieli jak wygląda prawdziwa zima w naszej części świata.  Kiedyś podnosiło się alert jak temperatury spadały poniżej  - 10 stopni. Śnieg po kolana nikogo nie dziwił, a i ten spadający z nieba też nie był czymś nadzwyczajnym.  

     Mój zimowy sweterek wpisuje się idealnie w aktualny stan pogodowy. Jest dosyć gruby i ciepły. Świetnie grzeje, bo ma 50% wełny. Całość robiłam na drutach nr 7, ściegiem francuskim. Wzór swetra jest prosty. Składa się z prostokątów, wykonanych bez podkroju szyi. Tylko rękawy są trochę modelowane i zwężane przy nadgarstkach, bo nie lubię, kiedy są szerokie. W obu przodach dodałam po 5 oczek więcej, żeby był naddatek na plisy zapięcia. Dziurki na guziki obrębiłam igłą. Brzegi wykończyłam na szydełku oczkami rakowymi. Muszę przyznać, że zabierałam się za ten projekt z wielką niechęcią. Nie byłam pewna efektu końcowego. Jednak po wykończeniu i upraniu bardzo mi się ten sweterek spodobał. Lubię też ostatnio ten sposób wykończenia dekoltu, a właściwie jego brak. Dzięki temu można nosić dzianinę bardzo pod szyję lub wyłożyć sobie w formie kołnierza. No i co tu będę ściemniała, roboty przy takim wykończeniu też mniej ;)).

    Sweter jest ciepły może być noszony jako odzież wierzchnia również w inne pory roku, kiedy będą chłodniejsze dni. No, może oprócz lata, chyba, że będzie poniżej 10 stopni za oknem :)))). 

Sweter noszony jako żakiet z kołnierzem.


Sweter zapięty pod szyję.

    

sobota, 1 października 2022

Letni sweterek z dziurkami

    Lato i po lecie. Szybko kończy się to co dobre. Sweterek, który dzisiaj pokazuję wydziergałam jeszcze w końcówce lata i zdążyłam go już kilka razy ubrać. Ze względu na ażurowy wzór i dosyć duże "dziurki" zakwalifikowałam go  raczej do letnich dzianin. Choć można go założyć i w inne pory roku pod ciepły  płaszcz. 

   Sweterek wydziergałam na szydełku nr 4, prostym ażurowym wzorem. Zdecydowałam się na dekolt w kształcie serka i oczywiście  brak guzików. Nie zaplanowałam guzików, bo to ma być taki sweter narzutka. Zamiast tego dodałam tasiemkę wydzierganą słupkami z tej samej włóczki co sweterek. Tasiemkę można puścić luzem lub związać pod biustem. Włóczka to 100 procent akrylu. Kupiona tanio w markecie w kolorze jasnej śliwki, a właściwie jasnych śliwkowych powideł.


 Sweterek związany pod biustem. Rękawy też wydziergałam ażurem.


Dekolt i plisy przodu wykończyłam półsłupkami.

 
    Na koniec chwalę się swoim dyniowiskiem. To tylko część zbiorów. W sumie w tym roku zebrałam ok 80 kg dyni. Najmniejsze miały po 1 kg, a największe po 15 kg. Największym wyzwaniem był transport tych dyni, bo pogoda była niepewna i bałam się, że będzie przymrozek. Wtedy musiałabym te wszystkie kilogramy przerabiać w jednym czasie, a tak moje dynioszki spokojnie sobie czekają na moje kulinarne wyzwania.