piątek, 10 maja 2019

koszyczek ze sznurka bawełnianego

  Wyrobiłam ostatnie motki sznurka, te gratisy, o których pisałam dwa posty niżej. Koszyczek zrobiłam w jeden wieczór, jednym okiem patrząc na jakiś film. Całość wykonałam półsłupkami, szydełkiem nr 7. Wyszedł całkiem fajny pojemnik do przechowywania różnych przydasi, albo orzechów, jak u mnie. 
   Jak już pisałam wcześniej, sznurek jest bardzo wdzięcznym materiałem do wyrobu różnych rzeczy. Uważam, że jest świetny jako materiał na torby, dywany i pojemniki. Innych rzeczy jeszcze nie próbowałam. Na pewno wrócę jeszcze do niego, ale może za jakiś czas, bo czekają na mnie jeszcze inne projekty. W tym, te które zaczęłam i nie dokończyłam. Tak sobie postanowiłam, że nie będę zaczynała dziesięciu rzeczy na raz, tylko skupię się na tym co mam akurat  na warsztacie. Ciekawa jestem czy mi się uda? 
    Poniżej dwa zdjęcia mojego koszyczka, jeden w zbliżeniu. Na taki koszyczek potrzeba ok. 100 metrów sznurka.


Koszyczek jest sztywny i trzyma formę, nawet jak nie jest wypełniony.


Zaletą takiego pojemnika jest to, że można go uprać, a kiedy jest niepotrzebny, złożyć i schować w szafie.

niedziela, 5 maja 2019

Dywanik ze sznurka

   Sznurek to bardzo wdzięczny materiał do wykonywania wszelkiego rodzaju toreb, dywanów, koszyczków, itp. Torbę już zrobiłam, teraz przyszedł czas na dywanik. Zrobiłam go z niecałych 3 motków sznurka bawełnianego o grubości 3 mm. I jak dla mnie jest to idealna grubość na takie małe dywaniki i chodniczki. Wzór jest bardzo prosty, same słupki i łańcuszki, oraz pikotki przy wykończeniu brzegów dywanika. Użyłam szydełka nr 7. Z tej ilości sznurka wyszedł dywanik o średnicy 75 cm. Końcówki sznurka zszywałam igłą, w zasadzie miejsca łączenia nitek w ogóle nie widać. 


Kolor sznurka jest bardzo naturalny, coś pomiędzy jasnym brązem, a beżem, wymieszanym z szarością. Tak jakoś mi się skojarzyło 😉.


Docelowo dywanik powędruje do łazienki. Zastanawiam się teraz nad większą wersją dywanu.

wtorek, 9 kwietnia 2019

Torba z jeansu i resztek materiału.

  Skończyłam wreszcie torbę, którą zaczęłam szyć późnym latem. Zamarzyła mi się taka patchworkowa torba z jeansu i niebiesko-popielatej kraty. Materiał w całości z odzysku, ze starej spódnicy, którą uszyłam sobie jako nastolatka i znoszonych spodni. Więc było to baaardzo dawno temu ;) Mowa oczywiście tylko o spódnicy ;). Klamry przy pasku też są przechodzone. Tak długo leżały, że nawet nie pamiętam już  w jakiej rzeczy je użytkowałam.
   Torba uszyta jest z kwadratów, w środek włożyłam ocieplinę, podszewkę i całość przepikowałam wzdłuż brzegów zszycia oraz dodatkowo po skosach kwadratów. Wszyłam zamek, bo nie lubię otwartych toreb. Miałam mały problem z wykończeniem góry, bo moja maszyna nie chciała szyć takiej grubej warstwy materiału. Zdecydowałam, że podszyję brzeg (maszynowo) takim samym materiałem jak podszewka, a potem ręcznie podszyję do podszewki. Okazało się, że to dobry pomysł, bo całość wygląda estetycznie. Brzeg torby na górze przestebnowałam. Paski zamykające klamry też musiałam szyć ręcznie, gdyż warstwa kilkakrotnie złożonego jeansu okazała się za gruba dla maszyny. Szwy  po bokach torby zamaskowałam pasem materiału z jeansu, który pociągnęłam przez dno  do drugiego końca. Ten zabieg usztywnił też trochę torbę. 
   Natrudziłam się nieco przy tej torbie. Zszywanie kwadracików i pikowanie to pikuś. Najgorsze było kombinowanie jak ją estetycznie wykończyć. Najważniejsze, że udało mi się to wszystko tak opracować, że jestem zadowolona z efektu.
   

Torba w całej okazałości ;)). 


Lubię takie resztkowce, ale sporo jest przy nich zabawy.


Zamek zabezpiecza zawartość przed przypadkowym wypadnięciem zawartości.


Starałam się, aby podszewka była dopasowana do całości.

  W przerwach pomiędzy kolejnym pracami dalej dziergam kwadraciki, mam już ich ok 200. Może do lata się wyrobię :))).