Bluzka z elementów poszła w odstawkę, może w wolnej chwili do niej wrócę, ale przyznaję, że zniechęciłam się do niej. Zrobiłam za to zielone wdzianko z bawełnianej włóczki, która przeleżała u mnie chyba ze 3 lata, w końcu nadszedł jej czas i mam wdzianko, z którego jestem bardzo zadowolona. Ażur zrobiony jest z elementów popularnym motywem, ale ja zrobiłam go bez odrywania nitki, z czego jestem bardzo ale to bardzo dumna i zadowolona. Opis jak to zrobić znalazłam na blogu Po nitce do kłębka . Instrukcja jest bardzo czytelna. Bawełniana nitka to Virginia, szydełko nr 2,5, zeszło mi 30 dag, włóczka jest bardzo wydajna. Karczek i górę rękawów robiłam słupkami podwójnie nawijanymi.
środa, 20 sierpnia 2014
wtorek, 12 sierpnia 2014
Szydełkowe sowy
Widziałam na różnych blogach szydełkowe sowy i nabrałam ochoty na wyszydełkowanie podobnych stworzonek. Zrobienie takiej sowy to pestka dla osób obeznanych z szydełkowaniem. Popularny szydełkowy motyw patchworkowy obrabia się na górze rzędem słupków, zszywa, dorabia frędzle i oczy,wypycha watą albo innym wypełnieniem, i gotowe! Świetnie bawiłam się przy robieniu tych sówek, bo to i kolory miłe dla oka i szybki efekt. Zastanawiałam się do czego taka sowa może posłużyć, no cóż, nie lubię robić rzeczy bezużytecznych. Na pewno może służyć jako ozdoba,zabawka, zawieszka np. w samochodzie, a przede wszystkim jako igielnik.
wtorek, 29 lipca 2014
Starym szlakiem
Byłam i zobaczyłam.... miasto do którego ciągnęła mnie od paru lat jakaś niesamowita siła. W końcu odwiedziłam Kraków... i nie wiem co mnie tam ciągnęło? Może ten czakram wawelski który według mocno stąpających po ziemi, nie istnieje, a może coś, czego jeszcze nie rozgryzłam. W każdym bądź razie była to już, a może tylko, moja trzecia wizyta w tym mieście. Moje wrażenia? Rynek i uliczki wokół niego bardzo zadbane, ale im dalej w las... to chyba jak wszędzie, bylejakość i przeciętność. Najbardziej nie podobało mi się nachalne zapraszanie do restauracji i kawiarenek, do rejsu po Wiśle i przejażdżki dorożką lub meleksem. Po prostu nie dało się przejść bez nachalnego zapraszania w dodatku od razu w języku angielskim. Kiedy odpowiadaliśmy z mężem po polsku, to wtedy następowała konsternacja ... no tak, Polak tak łatwo nie da się ogłupić. Rozbawiły mnie ceny ciastek, szczególnie kremówek - 8, 9 zł za ciastko to chyba przesada. Przynajmniej w moich stronach ceny ciastek są na przyzwoitym poziomie, te w centrum też. No, dałabym jeszcze za taką kremówkę te 5 czy 6 zł, ale uważam, że to też wygórowana cena, nawet dla wypasionego portfela.
Inne wrażenia nieustająco pozytywne, Kraków to kawał polskiej historii. Warto zajrzeć do zamku, zwiedzić wszystko co tylko się da. Najlepiej zarezerwować sobie bilety telefonicznie na konkretny dzień i godzinę. W Krakowie jest co zwiedzać, więc warto zarezerwować sobie parę dni, bo w wszystkiego nie da się zobaczyć w ciągu jednego dnia czy dwóch.
Robótkowo bez zmian, dalej dziergam bluzkę z elementów i sama sobie dziwię się, że jestem tak nieuważna. Elementy zrobiłam źle, w ostatnim okrążeniu zrobiłam za mało podwójnych słupków i muszę wszystkie elementy podpruwać w ostatnim rzędzie i dorabiać te słupki. Z drugiej strony jest w tym wszystkim coś pozytywnego, bo będę mogła teraz te elementy od razu łączyć ze sobą, jak mi radziła Ela.
No i na koniec piękny akryl w przecudownych kolorach. Zrobię z niego sweterek, to wiem na pewno. Zastanawiam się tylko czy lepiej będzie zrobić go na drutach czy na szydełku?
Subskrybuj:
Posty (Atom)