Papierowa wiklina zafascynowała mnie dwa lata temu, zrobiłam wtedy coś co miało być miską i drugie coś podobne do doniczki. Zrobiłam to szybko i byle jak, bo chciałam mieć natychmiastowy efekt. Po odleżeniu ponad rok w końcu zrobiło mi się żal mojej pracy i pomalowałam to wszystko lakierobejcą. Malowałam dwa razy i gazety dalej przebijają, może dlatego, że robiłam to w pośpiechu, albo za mało warstw nałożyłam? W sumie te przebijające z lekka gazety też mają swój urok.
Generalnie pomysł z papierową wiklina jest super! Na pewno kiedyś do niego powrócę, popróbuję innych technik splatania, tylko malowanie tymi śmierdzącymi lakierami i farbami trochę mnie odstrasza. No, na pewno nie będę tego robiła w zimie tylko raczej w cieplejsze pory roku przy dobrej wentylacji.
W każdym bądź razie spróbowałam, i co najważniejsze byle jak, ale zrobiłam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz